czwartek, 31 stycznia 2013

Czekam na wiosnę...

   Za oknami nieprzyjemnie. Pada, wieje i do tego jeszcze topniejący śnieg. Nie znoszę takiej pogody, wolałabym już srogi mróz. Na szczęście mogę poprawić sobie humor i zamiast w okno spoglądam w kierunku ławy, na której postawiłam mini ogródek. Zagnieździł się w nim ptaszek, którego kiedyś uszyłam.
Razem podziwiamy kwiatki i czekamy na wiosnę :))








środa, 30 stycznia 2013

Takie chwile w życiu...

    Są takie chwile w życiu, które zmieniają wszystko. Momenty, które na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Dni do których się wraca nie tylko "z okazji".
    Takim dniem jest dla mnie 30 stycznia - dziewięć lat temu zostałam mamą maleńkiej Sary.
Dziewięć lat uśmiechów od ucha do ucha i potoki wylanych łez. Dziewięć lat beztroskich pogaduszek i burzliwych dyskusji. Dziewięć lat malowania, wycinania, wyklejania i wszystkiego w szufladzie po raz setny układania.
Zaledwie wczoraj usilnie starałam się związać maleńkiego kucyka, a dziś z nie mniejszym trudem rozczesuję długie włosy. 
Jak ten czas leci... 
    Przyjęcie urodzinowe mamy już za sobą. Byli goście, piękne prezenty i pyszny czekoladowy tort.
Kolejne takie chwile już tylko za rok...

środa, 23 stycznia 2013

Pozostaną wspomnienia

Choć mija tydzień od mojego powrotu dopiero teraz mam chwilkę by usiąść i coś napisać.
Zaraz po powrocie musiałam rozpocząć sprzątanie, bo w czasie naszej nieobecności
w domu trwało malowanie.
Na to wszystko, Gizmo mój stary kundelek wrócił z jednej ze swych wypraw z rozwaloną nogą, co wymagało kilku wizyt u weterynarza i ciągłą zmianę opatrunków bo biedna psina nie rozumie, że bandaża gryźć nie wolno.
Na domiar złego rozchorował się mój mąż, po nim synek no a dzisiaj dołączyła do nich córcia.
Czekam kiedy mnie dopadnie. Broniąc się przed chorobą popijam herbatę z malinami i dzielę się z Wami wspomnieniami z Londynu.






Po krótce przedstawię moją rodzinkę: ja Beata (Beti), mąż Wojtek oraz moje serduszka Sara i Sebastian.



A tu kilka pamiątek które wpasowały się w kuchenną półeczkę.


czwartek, 10 stycznia 2013

Na chwilę przed odlotem.


Dzisiaj będzie dosyć krótko.
Jestem właśnie w trakcie pakowania, gdyż jutro lecimy na kilka dni do Londynu. Może uda mi się upolować coś fajnego na tamtejszych wyprzedażach (po powrocie na pewno się pochwalę).
 Chciałam Wam pokazać różaną anielicę, którą uszyłam dla koleżanki do której lecę.
Mam nadzieję, że się jej spodoba... A Wy jak myślicie ?




niedziela, 6 stycznia 2013

Ciekawość zwyciężyła


Witajcie.
   Od dłuższego czasu krążyła mi po głowie myśl by stworzyć miejsce, własną przestrzeń, w której mogłabym pokazać wszystko to co mnie cieszy i wywołuje uśmiech na twarzy. Myśl ta jak bumerang uparcie powracała i choć towarzyszyły jej lęk i obawa, to jednak ciekawość tego czy sobie poradzę i podołam wyzwaniu była silniejsza i zwyciężyła.
   W ten sposób rozpoczyna się moja przygoda w blogowym świecie.

   By uczcić ten wyjątkowy dla mnie dzień zafundowałam sobie i mojej rodzince odrobinę słodyczy: jabłka pod kruszonkową "pierzynką". Przepis bardzo prosty i idealny na zimowe wieczory.
Do startych jabłek dodałam trochę cukru, cynamon, rodzynki, żurawinę i posiekane orzechy. Wierzch posypałam kruszonką którą robię "na oko". Cukru daję przez pół mniej niż mąki i mieszam z roztopionym masłem w takiej ilości by całość się ładnie połączyła. Foremki trafiły do piekarnika (180*C) na około 30 min.  Wszystko co potem to już tylko sama rozkosz...