Będę krzątać się po kuchni i szykować letnie smakołyki. Postaram się sporą ich część zachować na chłodniejsze czasy. Już nawet zaczęłam pierwsze prace. Mąż zakupił zamrażarkę, której pierwszą szufladę wypełniłam truskawkami. Jest w niej jeszcze miejsce na maliny, borówki, bób, śliwki i grzyby ze zbiorów mojego taty. Zrobiłam też pierwsze dżemy truskawkowe, część z dodatkiem rabarbaru, a część z agrestem. Do tej kolekcji dołączy jeszcze miks truskawkowo-bananowy.
W tym roku moja jabłoń oliwka bardzo dobrze zaowocowała. Chyba wystraszyła się groźby, że zostanie ścięta, a na jej miejsce trafi nowe drzewko. Jeżeli żaden grad nie stłucze jabłuszek będzie co upychać w słoiki.
W ogrodzie mam też dwa krzaczki porzeczek, które rosły tu zanim kupiliśmy działkę. Przetrwały budowę i równanie terenu, a teraz obdarowują nas co rok pysznymi owocami. One też trafią w zamrażalnik, a potem do garnka na kompot lub w piekarnik pod kruszonkę.
Przyjdzie też pora na maliny, z których zrobię sok i domową nalewkę.
Uwielbiam ten czas i choć pracy będzie sporo, akurat ja tak wypoczywam. Cieszą mnie pełne półki w spiżarce, a do tego mam świadomość, że owoce z mojego ogrodu są w stu procentach pewne, więc zimową porą podam dzieciom samo zdrowie. Zanim pojawią się kolejne przetwory przedstawiam dżem w roli głównej. Zapraszam również na mój Instagram gdzie bywam zdecydowanie częściej niż na blogu, taka mała rekompensata :))
Buziaki dla Was, moich wiernych czytelników :)